NOC MUZEÓW W EKSPOZYCJI HISTORYCZNO-DYDAKTYCZNEJ - RELACJA

31.05.2021 Kategoria:

29 maja Ekspozycja Historyczno-Dydaktyczna przy Górze Śmierci w Paszczynie zorganizowała po raz kolejny "NOC MUZEÓW".
Wszystkim chętnym, którzy przybyli tego wieczoru udostępniła swoje stałe wystawy w baraku żolnierskim i baraku więźniarskim oraz nową wystawę czasową pt."ŻYCIE ŻOŁNIERZA POLSKIEGO W ŚWIETLE KORESPONDENCJI PROWADZONEJ Z OBOZÓW JENIECKICH GROSS BORN, MURNAU, NEUBRANDENBURG ORAZ WOLDENBERG: karty korespondencyjne, pocztówki, znaczki i stemple, dokumenty, zdjęcia, druki i inne." 

W wydarzeniu, pomimo nieco kapryśnej i zimnej aury, uczestniczyła spora grupa miłośników historii wśród których znaleźli się przedstawiciele władz Gminy Dębica, instytucji gminnych i powiatowych, mieszkańcy Gminy Dębica, powiatu dębickiego oraz województwa podkarpackiego. 

"Noc Muzeów" zainaugurowało otwarcie wystawy czasowej, w której wykorzystano zbiory archiwalne Sebastiana Zaborniaka, kolekcjonera z Paszczyny.

Wystawa czasowa poświęcona jest korespondencji prowadzonej przez żołnierzy polskich osadzonych w niemieckich obozach jenieckich podczas II wojny światowej. Obozy jeńców wojennych dzieliły się na dwa rodzaje: stalagi dla szeregowców, podoficerów i podchorążych oraz oflagi, gdzie umieszczeni byli oficerowie. Spośród wszystkich obozów, cztery: GROSS BORN, MURNAU, NEUBRANDENBURG oraz WOLDENBERG zyskały sobie szczególną sławę. Z nimi związana jest niezwykle interesująca historia "odrutowanych znaczków", jak je ktoś nazwał i dzieje poczt polskich w niemieckich obozach jenieckich.
Warto bowiem wspomnieć, że w zorganizowanych na terenie Rzeszy i ziemiach okupowanych, w obozach jenieckich, Niemcy pozwolili na funkcjonowanie oficjalnej poczty i wymianę korespondencji. Na szczególną uwagę zasługują materiały korespondencyjne, jakie powstały w obozach, które tworzone były przez samych jeńców polskich...

Niemiecki system obozów jenieckich podczas II wojny światowej

Podczas II wojny światowej w latach 1939–1945, Niemcy utworzyli sieć około 12 tys. obozów i więzień, zarówno na terenie III Rzeszy, jak i krajów podbitych. Do niemieckiej niewoli trafiło około 18 mln osób z 30 krajów. Część z nich była jeńcami wojennymi, osadzonymi w różnych obozach koncentracyjnych, bądź w specjalnych obozach jenieckich. Niemiecki system obozów jenieckich Kgf-Lager (Kriegsgefangenenlager) ogólnie dzielił się na te, w których przetrzymywani byli Oficerowie – Oflagi (Offizierslager für kriegsgefangene Offiziere) – oraz Stalagi (Stammlager für kriegsgefangene Mannschaften und Unteroffiziere), w których osadzeni byli podchorążowie, podoficerowie i szeregowcy. 
W zasadzie typów obozów było znacznie więcej, a były to: Kgf-Lager (Kriegsgefangenenlager) – obóz jeniecki, Frontstalag (Frontstammlager für Kriegsgefangene) – obóz frontowy, Dulag (Durchgangslager für Kriegsgefangene) – obóz przejściowy (filtracyjny), Dulag Luft (Durchgangslager für kriegsgefangene Luftwaffenangehörige) – obóz przejściowy dla lotników, Oflag (Offizierslager für kriegsgefangene Offiziere) – dla oficerów, Stalag (Stammlager für kriegsgefangene Mannschaften und Unteroffiziere) – dla podoficerów i szeregowych, Stalag Luft (Stammlager für kriegsgefangene Luftwaffenangehörige) – dla podoficerów i szeregowych lotnictwa, Marlag (Marinekriegsgefangenenlager für Marineangehörige) – dla marynarzy, Milag (Marineinterniertenlager für Angehörige der Handelsmarine) – dla marynarzy marynarki handlowej. Ponadto funkcjonowały także szpitale jenieckie, w postaci: Kgf-Laz (Lazarett für Kriegsgefangene) – szpitale dla jeńców wojennych oraz Res-Laz (Reserve-Lazarett) – szpitale rezerwowe. Dodatkowo dla osób cywilnych, Niemcy tworzyli w czasie II wojny światowej: Heilag (Heimkehrerlager) – przesiedlanych przez wojsko, Ilag (Internierungslager für Zivilpersonen) – internowanych przez wojsko, Schattenlager (Lager ohne eigene Gefangenenunterkünfte) („obóz w cieniu”) obóz, w którym nie wydzielono części dla jeńców wojennych oraz Arb-Kdo (Arbeitskommando) – komando pracy. Terytorium III Rzeszy zostało podzielone na Okręgi Wojskowe (Wehrkreis), którym podlegały także okręgowe dowództwa obozów jenieckich (Wehrmachtsauskunftstelle für Kriegerverluste und Kriegsgefangene).

Przykładowy zapis nazwy obozu jenieckiego: Oflag VII A Murnau. Oznaczał: obóz jeniecki dla oficerów (Oflag), utworzony jako pierwszy (A), w VII Okręgu Wojskowym (Bawaria), w miasteczku Murnau. Rozbudowane obozy jenieckie dodatkowo nosiły oznaczenia:
H (Hauptlager) – obóz główny, N (Nebenlager) – podobozy oraz Z (Zweiglager) – podobozy.
W zasadzie w obozach Niemcy nie łączyli jeńców różnych narodowości. Szczególnie Polaków trzymano w odosobnieniu, choćby dlatego, że traktowano ich o wiele gorzej niż np. jeńców angielskich czy francuskich.

Stalagi istniały dość krótko. Żołnierzy mamiono nadzieją szybkiego powrotu do kraju, warunkując zwolnienie z niewoli podpisaniem deklaracji o zrzeczeniu się praw przysługujących jeńcom wojennym. Znaczna większość oszukanych perfidnie żołnierzy już, jako osoby cywilne, niechronione prawami międzynarodowymi o prowadzeniu wojen, powędrowała do robót przymusowych, a stalagi zostały zlikwidowane niemal zupełnie. Niewielka tylko ilość podoficerów i szeregowców trafiła do obozów oficerskich w charakterze obsługi kuchni, magazynów łaźni oraz do prac poza obozem.

Pełnych pięć lat przebywali aa drutami oficerowie zarówno zawodowi jak też rezerwowi, a nawet emeryci. W obozach znaleźli się nie tylko wzięci do niewoli na polu walki i ze szpitali polowych. Niektórych Niemcy wybrali później z domu.
Obozy żołnierzy Wojska Polskiego, Polskich Sił Zbrojnych wziętych do niewoli w czasie kampanii wrześniowej 1939, kampanii francusko-niemieckiej 1940 i na innych frontach, pilotów samolotów zestrzelonych podczas nalotów lotniczych na III Rzeszę i kraje okupowane, żołnierzy Armii Krajowej z akcji „Burza” i z Powstania Warszawskiego 1944. We IX 1939 do niewoli niemieckiej dostało się ok. 420 tys. żołnierzy WP; obozy jenieckie (dla oficerów — oflagi, dla szeregowców i podoficerów — stalagi) mieściły się m.in. w Drzewicach (Alt Drewitz), Choszcznie (Arnswalde), Dobiegniewie (Woldenberg), Fallingbostel, Żaganiu (Sagan), Königstein, Łambinowicach (Lamsdorf), Murnau, Neubrandenburgu, Olsztynku (Hohenstein), Sandbostel. Większość jeńców (ok. 300 tys., bez oficerów) została zmuszona do niewolniczej pracy. W styczniu 1942 w obozach przebywało ok. 50 tys. żołnierzy (do tego czasu większość szeregowych zwolniono), w tym ok. 19 tys. oficerów (łącznie z żołnierzami przekazanymi Niemcom przez Rumunię). W grudniu 1944 liczba jeńców wzrosła do ok. 70 tys. (w tym 17 tys. powstańców warsz., kilka tys. żołnierzy dotychczas internowanych na Węgrzech).

Spośród wszystkich obozów jenieckich cztery: WOLDENBERG, MURNAU, GRSS-BORN i NEUBRANDENBURG, zyskały sobie szczególną sławę. Z nimi związana jest niezwykle interesująca historia "odrutowanych znaczków", jak je ktoś nazwał i dzieje poczt polskich obozów jenieckich.

POCZTY W OBOZACH JENIECKICH - JAK POWSTAŁY…

Początek dali jeńcy z Oflagu II C w Woldenbergu. Po okresie apatii i zniechęcenia, po okresie po klęskowych sporów zaczęto organizować życie wewnątrzobozowe, dążąc do stworzenia możliwie wszelkich przejawów normalnego życia. Układano, więc i realizowano programy nauczania najrozmaitszych przedmiotów. Fachowcy różnych specjalności podejmowali prace nad zagadnieniami, dotyczącymi ich zainteresowań. Dużą popularnością cieszyła się nauka języków obcych. Powstały w obozie biblioteki posiadające łącznie około 24 tys. tomów dzieł: beletrystycznych i naukowych. Istniał teatr orkiestra, prowadzono akcję odczytową. Powstały kursy na szczeblu wyższych uczelni. Wykłady były prowadzone przez profesorów, docentów i asystentów z wyższych naukowych zakładów. Pracami naukowymi, oświatowymi i kulturalnymi w obozie Woldenberg kierowała Komisja Kulturalno-Oświatowa, początkowo pod przewodnictwem ppłk. dypl. Wilczewskiego i od jesieni 1941 r. i do końca obozu, ppłk. dypl. Jana Ciałowicza. Mieli jeńcy własną, uruchomioną przez siebie aptekę, przychodnię dentystyczną, a nawet obozowy sklep komisowy. Wielu trudniło się krawiectwem, szewstwem, introligatorstwem, blacharstwem i innymi rodzajami rzemiosła. Rozwijały się różne instytucje koleżeńskie, kółka zainteresowań itp. Rzecz prosta swobody, jaką cieszyli się jeńcy w organizowaniu życia wewnątrzobozowego nie zawdzięczali bynajmniej dobroduszności czy pobłażliwości Niemców. Rozwój samorządu w obozie, kontynuowanie pracy kulturalno-oświatowej w miejscach odosobnienia jeńców, zagwarantowane są przez konwencję międzynarodową, która określa prawa i obowiązki stron walczących w stosunku do jeńców wojennych. Podczas II wojny światowej Niemcy wielokrotnie naruszali te prawa (znane są fakty indywidualnych i zbiorowych represji za ucieczki z obozów, strzelania do bezbronnych jeńców i in.). Musieli jednak zachowywać przynajmniej pozory przestrzegania przepisów i umów z tej prostej przyczyny, że wielu żołnierzy niemieckich również dostawało się do niewoli.
Bujny rozwój życia społecznego w Woldenbergu, trudności w szybkim odnajdywaniu się i kontaktowaniu podyktowały konieczność stworzenia łączności wewnętrznej. Nie same jednak względy utylitarne zadecydowały o powstaniu poczty w obozie.
Ludzie przebywający za drutami nie zapominali o kraju, w miarę swych sił i środków starali się — na ile pozwalały władze hitlerowskie — nieść pomoc najbardziej potrzebującym, szczególnie wdowom i sierotom po poległych w roku 1939. Gromadzeniem pieniędzy zajmowała się obozowa instytucja pod nazwą Funduszu Wdów i Sierot (FWS). Fundusz czerpał środki z miesięcznego opodatkowania się wszystkich mieszkańców obozu, z datków z wszelkich imprez, odbywających się na terenie obozu. Na Fundusz świadczyły wszystkie instytucje. W latach 1941—1945 Fundusz Wdów i Sierot przekazał do kraju ponad 1.200.000 marek niemieckich. Jednym ze źródeł dochodów FWS stała się poczta obozowa. Pomysł zrodził się w roku 1942 i nie ulega wątpliwości, że autorami jego było grono pocztowców i miłośników znaczka pocztowego. Kilku jeńców zaproponowało zarządowi Funduszu zorganizowanie okolicznościowego ruchu pocztowego w okresie świąt Wielkanocnych. 18 marca 1942 ówczesny Najstarszy Obozu wyraził zgodę na tego rodzaju imprezę. Nie obeszło się bez poważnych trudności. W obozie brakowało papieru. Przeprowadzono, zatem zbiórkę wśród jeńców, gromadząc papier najrozmaitszej, jakości, nie wyłączając bibułki do papierosów. Farby, a raczej ich mieszanina pochodziły o d jeńców, uprawiających malarstwo. „Kasownik” z datami niewymiennymi 5-6.4.42. wykonano z gumy. Za temat nalepek – trudno tu jeszcze używać terminu znaczek – posłużył drzeworyt Eugeniusza Pichella, przedstawiający kobietę z dzieckiem nad grobem żołnierza. Ponadto na wypadek powodzenia całej imprezy Jerzy Staniszkis przygotował drugi drzeworyt z postacią gońca pocztowego – jeńca na tle baraku mieszkalnego. Pierwsze nalepki wykonano w niezwykle prymitywnych warunkach, nie zwracając uwagi ani na kolor, ani na rodzaj papieru. Z tego powodu okazy „wydania wielkanocnego” odznaczają się dużą ilością odmian papieru i rozmaitością barw. Nalepki w ilości ok. 12.000 sztuk trafiły do sprzedaży w Wielki Piątek 1942 roku i w ciągu dwóch dni rozeszły się całkowicie, zużyte do odpłatnego przesyłania sobie przez jeńców życzeń świątecznych.
Ta poczta na niby pozwoliła na uświadomienie faktu, że instytucja typu pocztowego jest w obozie bardzo potrzebna. Impreza wzbudziła takie zainteresowanie, iż Fundusz Wdów i Sierot, pod protektoratem, którego została zorganizowana, postanowił wystąpić z wnioskiem o założenie i prowadzenie stałej poczty obozowej. Wniosek został przyjęty i już 7. 5. 1942 na terenie obozu rozpoczął się stały ruch pocztowy. Kierowała nim Komisja Pocztowa, licząca 9—10 członków, której po rozwiązaniu przez Niemców w listopadzie 1942 Funduszu Wdów i Sierot podporządkowana została cała organizacja poczty. Działały przy niej sekcje techniczna, propagandowa i zaopatrzeniowa z tym, że wszyscy członkowie Komisji zobowiązali się pracować w sekcji technicznej przy odbijaniu i obcinaniu znaczków.
Dla celów wewnętrznego ruchu pocztowego wykorzystano oficerów pocztowych, których zadaniem było dotychczas wydawanie listów, nadsyłanych spoza obozu i zawiadamianie jeńców o przysłanych paczkach prywatnych. Z chwilą utworzenia poczty obozowej oficerowie ci mieli spełniać funkcje agencji pocztowych.
Komisja opracowała organizacje, poczty następująco: z tak zwanej ,,wytwórni" (jeden z „boksów" w baraku, zajmowany przez 6—B oficerów sztabowych) znaczki policzone przekazywano do głównej składnicy (walizka jednego z członków Komisji), skąd rozprowadzane były do Koła Filatelistów i Głównej Poczty, a ta ostatnia rozdzielała znaczki na 50 kompanii dla oficerów pocztowych. We wszystkich kolejnych etapach znaczki przekazywano, jako druk ściętego zarachowania. Odprowadzanie pieniędzy odbywało się odwrotnie, przy czym kierownik magazynu głównego, otrzymaną gotówkę w tzw. „lagermarkach" („lagermarki”, – czyli papierowe „pieniądze” [bony] dla wewnątrz-obozowych rozrachunków) odprowadzał do Zarządu FWS, przewodniczącym, którego był komandor ppr. Kukiełka. FWS początkowo działał jawnie, a później w konspiracji. Komisja wydała również taryfę pocztową, obowiązującą na terenie obozu, przy czym poza zwykłymi przesyłkami i dopłatami wprowadzono z czasem przesyłki polecone, ekspressy polecone i urzędowe. W każdej kompanii istniała skrzynka pocztowa, opróżniana dwukrotnie w ciągu dnia, na przykład przesyłka polecona była doręczana do baraku normalnie z pocztą wewnątrz Obozową w godzinach przedpołudniowych i popołudniowych, nas przesyłka ekspress — polecona była dostarczana adresatowi natychmiast. Dzisiaj może i śmieszne wydaje się takie wspomnienie jak „jeniec- listonosz z listem w ręku biegał od baraku do baraku czy też między barakami, szukając pośród tysiącami mieszkańców adresata chwilowo nieobecnego w baraku i w końcu odnajdywał go i list ekspress doręczał". (Relacja członka Obozowej Komisji Pocztowej w Woldenbergu — Józefa Hercoga).
Stała poczta obozowa uruchomiona 7. 5. 1942 przetrwała do dnia 25. 1. 1945 kiedy to obóz uległ likwidacji a jeńców pognano dalej na zachód.
Nie sposób dziś dochodzić, jakimi drogami wieść o poczcie obozowej w Oflagu 11 C dotarła do odległego Murnau. W każdym razie w „Kronice Pocztowej" tego obozu zaznaczono wyraźnie, że wzorem stała się poczta w Woldenbergu.
Oflag VII A w Murnau był drugim z kolei obozem, na terenie, którego stworzono stały ruch pocztowy, mając na względzie nie tylko potrzebę ułatwienia komunikacji między mieszkańcami tego bardzo licznego skupiska jeńców. W Murnau poczta służyła działalności charytatywnej, polegającej m. in, na wysyłaniu zapomóg wdowom i sierotom oraz więźniom politycznym. Cała akcja była zakonspirowana, a przesyłki pochodzące z obozu nadawali poszczególni jeńcy. Organizacja poczty obozowej, trudności w wydawaniu znaczków, wynikające z prymitywnych warunków, braku doświadczenia itp. przedstawiały się podobnie jak w Woldenbergu. Poczta w Murnau rozpoczęła swą działalność 6 listopada 1942 roku za zezwoleniem gen. Juliusza Rómmla. Pracą poczty kierował ppor. rez. Zdzisław Keller — z zawodu urzędnik pocztowy. W okresie swego istnienia poczta dokonała ekspedycji ok. 6.000 listów i paczek. Wszystkie znaczki projektował i klisze wykonał w drewnie ppor. rez. Tadeusz Kluźniak. Z dniem 1. 3. 1945 roku poczta zaprzestała wydawania i sprzedaży znaczków i od tego dnia przesyłki byty opłacane gotówką. Definitywnie poczta w Murnau przestała istnieć 28. 4. 1943. w dniu wyzwolenia jeńców przez armie alianckie.
O powstaniu poczty w obozie II D Gross Bom traktuje historia u posmaku anegdotycznym. Wśród jeńców tego obozu znajdował się pastor ewangelicki w randze majora, który z racji swej funkcji w Woldenbergu, oczywiście podróżując zawsze pod eskortą.
Ów pastor-filatelista żywo zainteresował się działalnością poczty obozowej w Oflagu II C. Poprzez niego wieść dotarta do jego współtowarzyszy, a znaczki z Woldenbergu przywiódł podobno do swego obozu zaszyte w czapce. A że i w Gross-Born nie brakowało artystów, którzy zajęli się wydawaniem znaczków, fachowców chętnych do wykazania się swymi pocztowymi umiejętnościami i doświadczeniem oraz... filatelistów, Oflag II D, jako następny z kolei uruchomił własną pocztę wewnętrznoobozową. Nastąpiło to 6. 2. 1943. Poczta w Gross-Born działała od 28. 1. 1945 do chwili likwidacji obozu.
Najkrótszy żywot miała poczta Oflagu II D Neubrandenburg. Uruchomili ją jeńcy tego obozu 29. 1. 1944 roku, wzorując się na Gross-Born, którego stali się bliskimi sąsiadami. W czerwcu tegoż roku obozy II D i II E zostały połączone w jeden wspólny obóz II D, wobec czego w dniu 18 czerwca 1944 roku pocztę II E zwinięto.
Swoistą kontynuacją działalności poczt jenieckich była po wyzwoleniu Polska Poczta Międzynarodowa w okręgu Lubeka. Została zorganizowana samorzutnie dla ułatwienia kontaktu i łączności miedzy obozami, osiedlami, w jakie łączyli się byli jeńcy wojenni, więźniowie obozów koncentracyjnych i obozów pracy dla ułatwienia sobie bytu i szybkiego powrotu do kraju. Potrzeba utworzenia podobnej instytucji wynikała z tego, że poczta niemiecka nie funkcjonowała, a brytyjska poczta polowa obsługiwała jedynie jednostki wojskowe. Siedziba Głównej Poczty Polskiej mieściła się początkowo w Lubece, a później w miejscowości Rümpel w pobliżu Lubeki.

Źródło:
Domena publiczna
Ekspozycja Historyczno-Dydaktyczna przy Górze Śmierci w Paszczynie
Machowski J., Poczty polskie w niemieckich obozach jeńców, Kraków 1963

Zwiedzanie Ekspozycji Historyczno-Dydaktycznej przy Górze Śmierci w Paszczynie z okazji "Nocy Muzeów", było możliwe, tylko zgodnie z zasadami reżimu sanitarnego - dystans, dezynfekcja oraz maseczki.

Warto zobaczyć:

https://www.debica24.eu/wiadomosci/11004,pod-gora-smierci-trwa-noc-muzeow-zdjecia 

foto: Marcin Szumański

Galeria zdjęć


Zapisano